sobota, 28 listopada 2015

#12Nowe życie

Dar życia jest najważniejszym cudem jakim dał nam Bóg.Rodzimy się po coś i dla kogoś.Każdy z nas ma wyznaczony cel, ale nie wie jak do niego dążyć bo go nie zna.Błądzimy po różnych drogach szukając tej właściwej.Gdy już ją znajdziemy jesteśmy spełnieni.
Na sawanne właśnie dziś miał przyjść taki dzień.Wszyscy pogrążeni w głębokim śnie nie wiedzieli  co dziś się stanie.Vitani otworzyła oczy,poczuła ból i krzykneła.Pierwszy obudził się Giza i podbiegł do ukochanej i nic nie mówiąc popędził do Rafikiego.Niestety nie wrócili na czas, ponieważ lwica była już w połowie porodu, mandryl nie mógł jej już pomóc więc zostało tylko czekać i modlić się,że wszystko będzie dobrze.Vitani urodziła pierwsze dziecko,a po chwili niespodziewanie wyszło drugie.Zmęczona,ale uszczęśliwiona lwica spojrzała na lwiątka lecz po chwili uśmiech zamienił się w rozpacz, ponieważ jedno dziecko było martwe.Płakała nad zwłokami noworodka, a drugie dziecko spojarzało na nią ze zdziwieniem i po chwili również zaczeło płakać.Rafiki zostawił ją samą i zakazał komukolwiek wchodzić wyjaśnił sytuacje i po chwili całe stado posmutniało.Giza słysząc co mandryl mówił zastanowił się czy to nie jestza duża odpowiedzialność dla niego,aby opiekować się dzieckiem pocieszać swoją ukochaną i nie myśleć o śmierci swojego drugiego dziecka.Było mu bardzo przykro opuszczać ukochaną bez pożegnania i jego jedynego dziecka,którego nigdy nie widział,ale nie miał wyjścia.Po cichu wumknoł się ze skały i pognał po za granice lwiej ziemi.Płacząca lwica spjrzała na swoje drugie dziecko i uśmiechneła się,była to dziewczynka.Mała miała czarną sierść po ojcu i piękne fiołkowe oczy po mamie.
-Jak by cię tu nazwać -pomyślała przez łzy-będziesz Maisha.










Po chwili do jaskini wszedł Kovu oraz Kiara.Z pełnymi współczucia oczami spojrzeli na lwicę i na ciało noworodka.Vitani nie zwracając na to uwagi spytała z niepokojem gdzie jest Giza.
-Stoi z resztą stada-odpowiedział Kovu
-Zawołajcie go tutaj!-krzykneła wściekła
-Giza!-ryknoł Kovu lecz lew się nie pojawił
Postanowił więc do niego pójść,szukał go dobre 15 min,ale nigdzie go nie było nie chciał martwić siostry,ale musiał ją o tym powiadomić.Lwica nie dość,że zmęczona porodem i zapłakana po stracie jednego z dzieci zamartwiała sie gdzie jest jej ukochany.
-Ty odpoczywaj i zajmij się małą my zaczniemy poszukiwania z resztą stada,aKIara zaopiekuje się tobą.Nala!-zawołał lew
Starsza lwica podbiegła do niego.
-Tak?
-Zajmiesz si,ę dzieciakami bo ja z resztą stada musimy szukać Gizy,a Kiara opiekuje się Vitani.
-Jasne zajme się maluchami.
-A i jeszcze jedno nie mów im o tym,że jedno lwiątko zmarło,a ich wujek uciekł.
-Dobrze nie mam zamiaru im tego mówić.
Kiara próbowała pocieszyć siostrę swojego męża,ale jak można było kogoś pocieszyć w takiej sytuacji.Lwica była roztrzęsiona ciągle płakała i przytulała swoją jedyną córkę.
***
Giza zamierzał wrócić do swojego dawnego domu sprawdzić czy coś się zmieniło przy okazji miał nadzieje, że spotka tam Zawadi.Szedł przez dżungle i przez pustynie,a przed nim była dalej bardzo długa droga.